13 lat temu kobiety po raz pierwszy rywalizowały w skokach narciarskich na Mistrzostwach Świata. Tytuł zdobyła wówczas Lindsey Van.
Rok 2009. Światowy czempionat odbywał się wówczas w Libercu, czeskiej miejscowości. Fakt, iż mężczyźni występowali na Mistrzostwach Światach w konkurencji skakania na nartach był już normalnością. Wówczas miał miejsce przełom. Wtedy, po raz pierwszy mogły rywalizować na nich kobiety.
W skład kompleksu Jested wchodzą dwie skocznie – HS134 oraz HS100. Panie miały możliwość zmagań na mniejszym z obiektów. Był 20 lutego, godzina 10:30, kiedy pierwszy raz kobieta zasiadła na belce podczas tak dużego czempionatu jakim jest walka o tytuł mistrzowski. Pogoda nie dopisywała, przez cały czas trwania konkursu padał gęsty śnieg, powstawały koleiny i wiało w plecy. Faworytką, dominującą w treningach była Austriaczka – Daniela Iraschko-Stolz.
Pierwsza seria padła łupem Ulrike Graessler – oddała ona skok na 93.5 metra i była to najdłuższa odległość na półmetku rywalizacji. Druga Anette Sagen z Norwegii wyrównała osiągnięcie Niemki pod względem długości swojej próby, lecz przez słabsze noty za styl, traciła do niej wówczas 1.5 punktu. Podium na tamtą chwilę uzupełniała Coline Mattel ze skokiem na dziewięćdziesiąty metr. Miała ona wówczas 13 lat!
Tuż za podium plasowała się Lindsey Van ex-aequo z Danielą Iraschko-Stolz. Obydwie skoczyły 112 metrów i zgromadziły 112-punktową notę. Jak można się domyślić pula zawodniczek nie była za duża – na starcie pojawiło się zaledwie 36 skoczkiń, z czego wynika, że tylko sześć z nich nie wywalczyło awansu.
Drugą serię zdominowała czwarta po połowie zmagań, Amerykanka. Van oddała próbę na 97.5 m. i zdeklasowała swoje rywalki. Jej ostateczna nota wyniosła równowartość 243 oczek i pozwoliła wyprzedzić liderkę z pierwszej serii o 4 punkty. Graessler po skoku na odległość 93.., spadła z pierwszej na drugą lokatę. Brązowy medal zdobyła Anette Sagen (94 m.).
Warto napomknąć, iż na tych zawodach występowały takie persony jak Maren Lundby, Sarah Hendrickson czy Spela Rogelj. Wówczas zajęły one niszowe miejsca. Nikt nie spodziewał się, iż w swojej przyszłej karierze będą jeszcze odnosić sukcesy.
Po zdobyciu złota, Van wypowiadała się następująco:
„Nie mogę być szczęśliwsza, to największe osiągnięcie w mojej karierze. Czuję ulgę, że mam to już za sobą i cieszę się, że moja praca przyniosła efekty. Ten tytuł jest również dla tych, dzięki którym ten sport się tak rozwinął przez ostatnie dziesięć lat.”
Zadowolone były też srebrna i brązowa medalistka. Ulrike Graessler mówiła o tym, jak cieszy się, iż poradziła sobie z nerwami. Satysfakcję przyniosły jej dwa dobre skoki. Anette Sagen również deklarowała o swoim szczęściu: „Moim celem było podium i to się udało. Moje skoki nie były perfekcyjne, ale medal to medal. Nie ma znaczenia, czy to brąz czy srebro”.
Austriaków zdecydowanie zawiodła ich reprezentantka Daniela Iraschko-Stolz. Uplasowała się tuż za podium i nie ukrywała swojego nieszczęścia:
„Rozczarowanie jest ogromne, nie mogłam nic zrobić. W pierwszej serii w torach było dużo śniegu, drugi skok była bardzo dobry, jeden z najlepszych. Nie miałam szczęścia. Nie jestem zadowolona”
Lindsey Van nie osiągnęła już większych sukcesów od tamtego czasu. W kolejnych latach występowała z reguły w Pucharze Kontynentalnym. W 2014 wystąpiła na Igrzyskach Olimpijskich. Graessler, która była w Libercu druga, w późniejszych latach też nie brylowała, co poskutkowało zakończeniem przez nią kariery przed sezonem 2018/2019. Sagen za to zwyciężała w klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego, zdobywała miejsca na podium w FIS Ladies Winter Tournee. Zdecydowała się ”odstawić narty na kołek” w 2015 r..
Źródło: berkutschi, fis